Hej. Udowodnie wam że bycie singlem to przywilej, a nie nieszczęście.
Nie krytykuje związków, ale czy nie uważacie, że płakanie nad stanem singla to trochę śmieszne? Sądzę że, młodzież (tu 10-16 lat) podzieliła się murem. Jedni uważają że nie posiadanie chłopaka/dziewczyny w wieku 15,16 lat to obciach, a drudzy są wiecznymi singlami, zamykają się w sobie i nie chcą słuchać tej pierwszej grupy, uważają że chłopak/dziewczyna to dopiero koło 30. Ja jestem w tym sporze po środku. Nie śmieje się ze związków młodych nastolatek, ani nie wzdycham na ich widok. Są, fajnie, ale żeby płakać nad brakiem chłopaka/dziewczyny, to jest chore. Sama nigdy nie miałam chłopka, nie ubolewam nad tym, pojawi się w swoim czasie.
Jest jeszcze jedna grupa, która jest jeszcze dalej niż grupa chłopak/dziewczyna musi być. Jest to grupa ,,zmieniająca''. Zmieniają towarzysza mniej więcej co dwa tygodnie. Zaznaczam mówię tu o wieku 10-16 lat. Są takie osoby, które szukają szczęścia. To dobrze, ale czy przypadkiem to nie jest przesada?
Podsumowując, posiadanie chłopaka/dziewczyny to nic złego, ale jego brak nie spowoduje końca świata. Bądźcie szczęśliwi w każdym etapie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz