Dziś zrecenzuje gimnazjum. Może nie wiecie, ale w tym roku skończyłam gimnazjum. Był to okres wzlotów, i upadków. Ale co tak naprawdę zapamiętałam z gimnazjum?
Pierwsza klasa, z niej pamiętam zasadniczo nie wiele, ale doskonale pamiętam rozpoczęcie roku. Pamiętam ten stres, gdy wchodziłam po schodach na salę, gdzie odbywało się rozpoczęcie roku. Nasza wychowawczyni trzymała kartkę z numerem klasy, więc to była taaaka ulga. Każdy się na ciebie patrzył, oczywiście to nie prawda, to jest w naszych głowach.
Według mnie najlepszym rokiem, patrząc na relacje i integracje, była klasa druga. Wtedy to odeszły emocje związane z klasą pierwszą, nauczyciele i inni uczniowie nie nazywali nas już pierwszakami. Pojawiły się pierwsze zauroczenia i pary klasowe, oczywiście były kłótnie i spory (jak wszędzie). Najlepiej wspominam lekcję geografii z drugiej klasy, nic z nich nie pamiętam związanego z lekcją, ponieważ zawsze całą ją przegadywaliśmy z osobami z ławki za nami.
Trzecia klasa to gonitwa myśli, gdzie pójść do szkoły, kim zostać. Bal gimnazjalny i egzaminy to są kulminacyjne momenty klasy trzeciej. Ten rok oceniam pół na pół, ponieważ z jednej strony, jestem zadowolona ze swoich osiągnięć i przygód które przeżyłam. W tym roku również przydarzyły mi się bardzo nie przyjemne rzeczy. Zakończyłam kontakty z moją przyjaciółką, z którą przyjaźniłam się od piątek klasy. Nie chcę tutaj się wyżalać, ani nikogo oczerniać, więc powiem krótko nie żałuje tej przyjaźni. Nauczyła mnie dużo i wiele z niej wyniosłam.
Podsumowując, nie takie straszne gimnazjum jak go piszą. Oczywiście nowa reforma, wygaszanie gimnazjów, bla bla bla. Ja wam powiem tyle, jeżeli zmieniacie szkołę, lub jesteście w beznadziejnej sytuacji, nie dajcie się. Będzie wam smutno, ciężko, ale błagam was wynieście z tego lekcję, z tych złych rzeczy, ale również z tych dobrych. Tak jak zaczełam: człowiek uczy się na błędach.\
Powodzenia w nowym wyścigu szczurów, przyda się mi, i wam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz